Niedziela Wielkanocna jest najważniejszym i największym świętem chrześcijan. Jest to święto Zmartwychwstania, święto odradzającego się życia, nadziei, nieśmiertelności, wiosennej odnowy. Wielką Niedzielę rozpoczynano od udziału w porannej, uroczystej mszy rezurekcyjnej połączonej z procesją wokół kościoła. Procesji tej, nierzadko towarzyszył huk wystrzałów, tzw. „strzelanie na wiwat”, nawiązujący do hałasu osuwających się kamieni z grobu, podczas Zmartwychwstania Jezusa.
Po rezurekcji udawano się do domów, gdzie spożywano śniadanie wielkanocne składające się z pokarmów poświęconych w Wielką Sobotę. W naszym rejonie, najpierw jedzono trochę święconego chrzanu z solą i pieprzem, by wypalić zło i zapewnić sobie dobre zdrowie. Potem spożywano resztę poświęconych pokarmów : jajka, chleb z szynką i kiełbasą, popijano kawę zbożową z mlekiem.
Z pokarmem składającym się na śniadanie wielkanocne, wiązało się wiele nakazów i zakazów, „przepowiedni” na dany rok. Przede wszystkim resztek z poświęconego pokarmu nie należało wyrzucać, nie mogły się one poniewierać. Na przykład, skorupki z poświęconych jaj: zakopywano w ziemi, aby krety więcej nie ryły, pozostawiano je do czasu sadzenia ziemniaków, wsypywano pod kapustę, żeby była twarda, rozrzucone po polu uprawnym miały niszczyć chwasty. Poświęcone, jaja toczono po grzbietach koni i krów, w celu zapewnienie im siły, zdrowia i odporności na choroby.
Wierzono również, że to co robiło się tego dnia, będzie miało odzwierciedlenie w późniejszym życiu codziennym. Pilnowano, aby się nie pokłócić, bo można było zaszkodzić rosnącym zbożom. W ciągu dnia nie odpoczywano w pozycji leżącej, bo wróżyło to nieurodzaj pszenicy, dużą ilość chwastów w polu oraz ból głowy przez cały rok. W tym dniu, do minimum ograniczano prace domowe i gospodarskie. Niedzielę Wielkanocną spędzano głównie w domu, w ścisłym gronie rodzinnym. Istniało przekonanie, że wzajemne odwiedzanie się, tzw. „ chodzenie po chałupach” może przynieść nieszczęście jego domownikom.